Czerwcowe sandacze
Regularne łowienie sandaczy nobilituje spinningistę, gdyż jest dowodem na jego nienaganną technikę łowienia, bardzo dobrą znajomość łowiska oraz na niesamowitą cierpliwość. Tak rozdział poświęcony łowieniu tych ryb, w swojej książce „Wędkarstwo spinningowe” rozpoczyna utytułowany wędkarz oraz autor wielu książek i artykułów poświęconych tematyce wędkarskiej Jacek Kolendowicz. Rzeczywiście, łowienie sandaczy wymaga cierpliwości i właściwej techniki. Również znajomość łowiska, na którym łowimy, ma fundamentalne znaczenie, choć obecnie mamy do dyspozycji wiele elektronicznych gadżetów pomagających nam nie tylko poznać konfigurację dna, ale również zlokalizować z dokładnością do kilkunastu centymetrów miejsce, w którym aktualnie przebywają ryby. Techniki stosowane podczas łowienia sandaczy możemy, ogólnie rzecz biorąc podzielić na dwie grupy: te stosowane na rzekach oraz takie, których używamy, łowiąc na zbiornikach z wodą stojącą. Zależnie od rodzaju łowiska dobieramy odpowiednie przynęty oraz technikę ich prowadzenia.
Podczas łowienia sandaczy na rzekach niezastąpioną przynętą jest bez wątpienia wobler. Ten typ przynęty można w prosty sposób umieścić w miejscu, w którym spodziewamy się obecności ryby. Niezależnie od tego, czy łowimy na przybrzeżnej rynnie, w warkoczu za ostrogą czy też w dole za przykosą wobler o odpowiedniej charakterystyce pozwoli nam spenetrować praktycznie całe, dostępne w zasięgu rzutu łowisko. Wobler można przytrzymać w jednym, interesującym nas miejscu przez dłuższy okres czasu prowokując sandacza do ataku. Podczas łowienia na rzece na przełomie dnia i nocy ważne jest prowadzenie przynęty w pobliżu lustra wody. Wtedy to sandacze często atakują żerujący na owadach białoryb. Do tego typu łowienia świetnie nadają się woblery Rapala, w tym legendarny Orginal oraz jego młodszy brat – Flat Rap. Pomimo niewątpliwych zalet woblerów podczas rzecznego polowania na sandacze również przynęty gumowe w określonych warunkach spełniają swoje zadanie. Gumy można stosować do łowienia we wstecznych prądach powstających w warkoczu za ostrogą czy też w głębokim dole za przykosą. Stosowanie gumy w głębokiej, lecz pełnej zaczepów rynnie wiąże się z ryzykiem dużych strat w arsenale przynęt.
Łowiskami, na których przynęty gumowe trudno zastąpić są bez wątpienia jeziora i zbiorniki zaporowe. Szczególnie przy obławianiu głębokich partii tych akwenów, ostrych spadów czy też podwodnych górek. Sprowadzenie gumy na odpowiednią głębokość wymaga zastosowania odpowiedniej główki jigowej. W chwili obecnej na rynku producenci miękkich przynęt prześcigają się w konstruowaniu nowych wzorów tego typu przynęt, często bardzo realistycznych i pokrywanych atraktorami DNA, jak w przypadku gum Savage Gear 4D. Pomimo tego stare, sprawdzone przynęty typu Mann’s Predator, Mikado Fishunter czy też Savage Gear Cannibal mają się całkiem dobrze i w niczym nie ustępują najnowszym wynalazkom z tej dziedziny. Jeżeli chodzi o kolorystykę przynęt gumowych, to nie ma jednej, uniwersalnej rady, czy też schematu wyboru danego koloru zależnie od pory dnia, czy też roku. Istnieją zwolennicy przynęt jaskrawych, im bardziej drażniących oczy, tym lepiej. Są też spinningiści uważający, że guma w naturalnych, perłowo – czarnych barwach zawsze skusi do brania mętnookiego zbója. Parafrazując popularne powiedzenie, można stwierdzić, że gdzie dwóch wędkarzy tam trzy opinie. Prawda jak zwykle leży pewnie gdzieś pośrodku i każdy musi sam dobrać własny arsenał gum, pamiętając o jednej, ale za to bardzo ważnej wędkarskiej maksymie. Wiara w przynętę podnosi jej skuteczność o 100%. Dlatego nie bójcie się eksperymentować, zmieniać przynęty nie zapominając przy tym o klasykach.
Choć gumy są na zbiornikach z wodą stojącą przynętą nr 1, to i inne wabiki w określonych warunkach są bardzo skuteczną bronią na jeziorowe sandacze, znów wracamy do woblera. Wobler na jeziorze sprawdza się zwłaszcza podczas łowienia wieczorem lub w nocy. Wtedy to sandacze opuszczają zaciszne głębiny, aby przy powierzchni zapolować na drobnicę. W tego typu polowaniu sprawdzają się zwłaszcza powierzchniowe woblery typu Rapala Orginal, Rapala Jointed lub Orginal Floater. Istnieje również inna technika, do której można zastosować woblery, niekoniecznie powierzchniowe lub płytko schodzące. Techniką tą jest trolling. Trolling nie jest zbyt popularną metodą przy połowie sandaczy, ale jego stosowanie przynosi czasem wspaniały bonus w postaci okazowego sandacza, bardzo trudnego do przechytrzenia innymi technikami.
Łowienie sandaczy na spinning przynosi wiele frajdy. A ich regularne łowienie, jak już pisaliśmy na początku, jest powodem do wędkarskiej dumy. Trzeba wspomnieć o kilku ważnych sprawach. Po pierwsze hol sandacza z dużej głębokości. Nie spieszcie się. Zwłaszcza jeśli macie zamiar go uwolnić. Powoli wyholowany sandacz nie będzie miał rozdętego przez nagłą zmianę ciśnienia pęcherza pławnego. Po drugie wypuszczanie złowionej ryby. Poświęćcie chwilę czasu na upewnienie się, że ryba w pełni odzyskała siły i nie stanie się pokarmem dla mew. Sandaczy jest w naszych wodach coraz mniej. I choć na niektórych zbiornikach i rzekach można je złowić, to zastanówcie się, czy warto je zabierać. Sandacz to bardzo smaczna ryba, ale warto pomyśleć, co jest ważniejsze, walory smakowe czy też przyjemność z łowienia ryb. Niech się łowi!
May the Zander be with You.