Nasze pierwsze pstrągi w 2023 – relacja z Dunajca
Po długich zimowych miesiącach wreszcie nadeszła pora na oficjalne „otwarcie rzek”. Sami nie mogliśmy się doczekać rozpoczęcia sezonu tak bardzo, że jeszcze początkiem stycznia wybraliśmy się na Pomorze w poszukiwaniu troci. Choć nauczyliśmy się wtedy dużo, ryby niestety nie dopisały. Dlatego 1 lutego przystąpiliśmy do łowienia w jeszcze bardziej bojowych nastrojach. Zapraszamy na relację z naszej pierwszej wyprawy na pstrągi w tym roku. Od razu uprzedzamy: tym razem szczęście było po naszej stronie!
Mocny start w Sromowcach Wyżnych
Piotrek i Kuba udali się nad Dunajec z samego rana. Cel był jasny: rozprostować kości i z przytupem otworzyć sezon pstrągowy. Mroźna, wietrzna pogoda i śnieg sypiący w oczy nie stanowiły żadnej przeszkody – chęć przywitania się z wodą i złowienia pierwszych kropków w nowym roku okazała się silniejsza. Za pierwszą miejscówkę posłużyła płań w Sromowcach Wyżnych, a dokładniej jej środkowa i dolna część, bo o tej porze roku rozsądnie jest skupiać się na najwolniejszej wodzie. Piotr postawił na wędkę Mikado Sensor-X Area S Rod (c.w. 0,5-2,5 g) i obiecującą jaskółkę marki Dragon. Teoretycznie model Minnow został opracowany z myślą o metodzie Drop Shot, ale przy odpowiednich warunkach może się on sprawdzić także w klasycznym spinningu. Kuba zdecydował się na wędkę Mikado Sensor-X Travel i zaczął od nowych gum Mikado M-Area Maggot – kolorowych imitacji tłuściutkich larw. Pierwsze, delikatne branie trafiło się wcześniej niż ktokolwiek mógł się spodziewać, bo już po około kwadransie łowienia. Hol wymagał nieco finezji – było czuć, że to spora ryba – ale już po chwili w podbieraku wylądował piękny kropkowany potokowiec. Miarka tylko potwierdziła wstępne przypuszczenia: udało się, pierwsza pięćdziesiątka roku została zaliczona!
Kolejna miejscówka i kolejne ryby
Po paru godzinach łowienia i kilku braniach, które nie doprowadziły do złowienia kolejnej ryby, chłopaki zeszli nieco niżej, w stronę Wodowskazu. Zmianę miejsca poprzedziło lekkie załamanie pogody – rozpadał się większy śnieg i było tak zimno, że gdyby nie porządne rękawice (konkretnie: Savage Gear Softshell Winter), można by było odmrozić sobie palce. Po krótkiej przerwie na przekąskę i na rozgrzewającą herbatę chłopcy znowu stanęli do boju. Przed lodowatą wodą chroniły ich wodery – Scierra Kenai i Scierra Helmsdale. Nie minęło wiele czasu, a Piotrek wyczuł jeszcze jedno branie. Hol przebiegł całkiem sprawnie i za moment w podbieraku wylądowała kolejna ryba 40 plus (a nawet bliżej 50 cm). Pstrąg był piękny i całkiem podobny do tego pierwszego. Po udokumentowaniu zdobycz bezpiecznie wróciła do wody. Pomimo dość niskiego ciężaru wyrzutu, wędka Sensor-X Area S okazała się strzałem w dziesiątkę – to kij na tyle delikatny i giętki, że bardzo dobrze trzymał zaciętą rybę. Do kompletu Piotrek dobrał młynek Ryobi Zauber 2000, plecionkę 0.3 PE i żyłkę przyponową o średnicy 0,16 mm (Dragon HM80). Tymczasem Kuba, który walczył wędką Mikado Sensor-X Travel i kołowrotkiem Daiwa Fuego 2500, zaliczył nareszcie upragnione branie (i to na przynętę Ned Worm 9 cm!). Niestety ryba tylko narobiła nadziei – cała akcja zakończyła się spadem. Chwilę potem Piotrkowi udało się złowić (na tę samą przynętę, Dragon Minnow) trzeciego już pstrąga. Kropek był naprawdę potężny i wymagający zarówno na etapie holu, jak i podbierania. Wysiłek zwrócił się z nawiązką – pstrąg okazał się mierzyć ponad 50 cm, czyli pobił wielkością dwa poprzednie (i tak spore!) okazy. Po nim trafiło się jeszcze jedno „atomowe” branie, które zakończyło się złowieniem 40-centymetrowej ryby. Wszystkie kropki, które zameldowały się w podbieraku, nie pozostawiały niczego do życzenia – nasi wędkarze byli zachwyceni ich ubarwieniem, pokaźnym rozmiarem, a przede wszystkim dobrym stanem zdrowia.
Dobre zakończenie z widokiem na Trzy Korony
Po południu nareszcie się rozpogodziło. Śnieżyca ustąpiła i można nawet było zdjąć rękawiczki. Piotrek znalazł w śniegu zgubione wcześniej okulary i wszystko wskazywało na to, że dobra passa jeszcze się nie skończyła. Chłopcy przenieśli się na ostatnią miejscówkę, a mianowicie płań z malowniczym widokiem na pienińskie Trzy Korony. Kuba w końcu doczekał się wymarzonego, pierwszego pstrąga. Potokowiec skusił się na smolta i okazał się pięknie ubarwioną, dużą rybą (jeszcze jedną z kategorii 40+) – wprost idealną na symboliczne otwarcie sezonu. Okazało się, że chłopakom udało się trafić w idealny odcinek rzeki. Ryby brały jedna po drugiej i pięknie współpracowały z prezentowanymi im przynętami. Co prawda kilka jeszcze się zerwało, ale parę kolejnych wylądowało w podbieraku (a dwie nawet prosto w rękach Piotra). Wędkarze zawinęli się z powrotem tuż przed zachodem słońca – usatysfakcjonowani i w doskonałych humorach. Najskuteczniejsze okazały się gumy, a zwłaszcza jaskółki Dragon Minnow i Berkley PowerBait. I Piotrek, i Kuba złowili swoje pierwsze pstrągi w sezonie – i to nie byle jakie, bo całkiem spore, piękne i w idealnym stanie. Dunajec udowodnił, że drugiej takiej rzeki ze świecą szukać.