Top jesiennych przynęt spinningowych
Wędkowanie jesienią wymaga innego nastawienia niż w lecie. Do sukcesu potrzebne są także odpowiednio dobrany sprzęt i akcesoria. Z tej okazji zapraszamy na przegląd przynęt idealnych na jesienny połów na jeziorze. Jakie wabiki będą najbardziej skuteczne i dlaczego?
Specyfika jesiennych połowów
Jesień to idealna pora roku na wędkowanie. Ryby odczuwają jesienny klimat, zwłaszcza rankiem, wieczorem i w nocy, i przygotowują się na nadchodzącą zimę. Chcąc zgromadzić pokarm, pokazują swoje drapieżne oblicze i są wyjątkowo skore do ataku. Poza tym wiele gatunków ryb żeruje intensywniej niż w lecie – także przez to, że woda nie jest zbyt nagrzana. Nie ma narybku, za to spore okazy można złowić dosłownie przez cały dzień. Późną jesienią ryby schodzą na jeszcze większą głębokość i stają się coraz bardziej agresywne.
Idealny jesienny zestaw
Szykując się na wędkowanie na jeziorze, najlepiej zabrać ze sobą spore gumy (o długości minimum 12 cm). Ponieważ drapieżniki żerują intensywnie, łowimy ciężej, na większe przynęty i cięższe główki jigowe. Żeby to miało sens, do zarzucania zestawu trzeba przygotować wędkę o większej masie wyrzutowej. Preferowany ciężar wyrzutu to taki w przedziale 30-40 gramów. Także plecionka powinna mieć odpowiednio większą średnicę – przynajmniej 0,14 mm, przy czym najlepiej sięgać po takie od 0,16 mm w górę.
Tyle z ogólników – a teraz pora na konkrety. Mamy do polecenia kilku producentów, których produkty testujemy od lat i jesteśmy z nich niezmiennie zadowoleni. Które modele przynęt spinningowych warto włożyć do jesiennego pudełka?
Gumy spinningowe Savage Gear
Przynęty Savage Gear to nasi bezapelacyjni ulubieńcy. Oczywiście największą popularnością cieszą Cannibale – te unikalne wabiki z ogonkiem Paddle Tail są słynne na całym świecie. Masywny, odchudzony w tylnej części korpus, realistyczne płetwy i oczy oraz atrakcyjna motoryka potrafią zdziałać cuda. Ogon pracuje na tyle energicznie, że generuje silne wibracje, które dodatkowo kuszą wygłodniałe drapieżniki. Polecamy zabrać nad wodę zwłaszcza jaskrawy, uniwersalny model Cannibal FireTiger o długości 12,5 cm.
Kolejna flagowa seria SG to Savage Gear Herring Shad 4D – rippery idealnie imitujące ulubione przysmaki europejskich drapieżników, w tym okonie, płotki i małe szczupaki. Pokryte atraktorem DNA, zachwycają realistycznymi detalami anatomicznymi, w tym holo łuskami i oczami zintegrowanymi z korpusem. Klasyczny ogon w kształcie kopyta daje radę, a kołysząca praca, prowadnica na hak i gniazdo na grzechotkę zapewniają sporą przewagę w walce z wygłodniałą jesienną rybą. Imitacja płoci o długości 13 cm będzie jak znalazł!
Wreszcie: intrygująca nowość w naszym sklepie, czyli Fat Minnow T-Tail: ripper wzorowany na prawdziwej rybce. To świetny model do łowienia z klasycznego opadu. Gruby korpus bardzo łatwo da się uzbroić w główki jigowe czy główki z wkrętami. Ogon typu kopyto zapewnia kołyszącą się pracę nawet przy wolnym prowadzeniu. Każda wersja kolorystyczna powstaje w procesie wtrysku zapachowego atraktora, a chcąc wydobyć efekt akustyczny, wystarczy zamontować do przynęty grzechotkę.
Fat Minnow T-Tail to doskonała propozycja zwłaszcza na jesienne sandacze, podobnie zresztą jak wspomniany Cannibal czy jeszcze inna guma Savage Gear, a mianowicie Slender Scoop Shad (smukła imitacja stynki z ogonem w kształcie kopyta, również z atraktorem zapachowym i gniazdem na grzechotkę).
Ciekawe przynęty od innych producentów – Mikado, Daiwa, Mann’s
Oczywiście nie tylko Savage Gear ma w swojej ofercie takie perełki. Sprawdzonych przynęt na jesienny spinning jest znacznie więcej– a oto kilka naszych ulubionych:
Fishunter – czyli chyba najsłynniejsza przynęta marki Mikado. Rippery o klasycznym kształcie kopyta to w zasadzie żywa legenda i perfekcyjny wybór na sandacze i szczupaki. W ofercie znajdują się modele w różnych rozmiarach, także w długości pożądanej na jesień, czyli 13 cm. Płaski grzbiet, odrobinę wypukły brzuch, sprytne wcięcia na ogonie – żeby uzyskać unikalną, kopiącą akcję, przemyślano tutaj każdy szczegół. Ze względu na optymalną elastyczność i konsystencję gumy mocno trzymają się na haku.
Tournament D’Fin – czyli cudeńko, która wyszło z fabryki firmy Daiwa. Kopyta z supermiękkiego plastiku mają ogonki w kształcie kaczej płetwy (tzw. Duck Fin) i można je dozbrajać w główki jigowe oraz haki offsetowe do czeburaszki. Są przy tym skuteczne także bez obciążenia zewnętrznego, co przydaje się zwłaszcza na płyciźnie. Co istotne, ich kolor nie się nie odbarwia, a część odcieni występuje w wersji UV. To świetna broń na sandacze, szczupaki i okonie.
Mann’s Predator – klasyk nad klasykami. Legendarna amerykańska przynęta jest tak popularna i uniwersalna, że wędkarze nazywają ją po prostu „kopyto”. Ponieważ mięciutka konstrukcja nie straciła na swojej skuteczności, nie zmieniano jej od lat, a do tego jest to produkt tyleż łowny, co tani. Nic, tylko testować! Kopyto występuje w wielu kolorach i rozmiarach, ma charakterystycznie nacięty ogon i sprawdzi się nie tylko na jeziorze, ale też w rzece. Największa wersja tej linii przynęt mierzy dokładnie 11,5 cm i jest sprzedawana pod szyldem Mann’s Maximus. Kopyta te sprawdzą się do łowienia z opadu i jako przynęty trollingowe. Co ciekawe, materiał świetnie absorbuje zapachy, więc łatwo podnieść skuteczność wabika, dodając do niego atraktor.
Mamy nadzieję, że powyższe zestawienie pomoże Wam w kompletowaniu jesiennego pudełka. Niech się łowi!