Z wizytą na Rybniku Zawody o Puchar Mikado 3 edycja Listopad 2021

2021-11-15
Z wizytą na Rybniku Zawody o Puchar Mikado 3 edycja Listopad 2021

O zbiorniku Rybnik słyszałem wiele dobrego, oglądałem też chyba wszystkie możliwe filmy o tematyce wędkarskiej traktujące o tej wodzie. Całe noce śniły mi się ogromne sumy, szczupaki czy sandacze z Rybnickiego Morza. I po wielu latach w końcu nadarzyła się możliwość żeby tam powędkować.

Rybnik - notka geograficzno-historyczna

Zbiornik położony jest w województwie śląskim, został utworzony na potrzeby elektrowni w Rybniku i oddany do eksploatacji w 1972 roku. Od tego czasu piętrzy nurt rzeki Rudy i od wielu lat jest symbolem Mekki dla wędkarzy. Warto dodać, że wody Rybnickiego Morza kryją ogromne ryby w tym niejeden rekord Polski. W ciągu całego roku organizowanych jest tylko pięć imprez wędkarskich podczas których można wędkować z łodzi na tym zbiorniku. Jest to niesamowita gratka, a możliwe jest to tylko dla uczestników elitarnych zawodów spinningowych organizowanych przez PZW Katowice. Za każdym razem zapraszanych jest 60 dwuosobowych teamów wędkarskich, które walczą w cyklu imprez o Puchar Rybnika. O możliwości uczestnictwa decyduje kolejność zgłoszeń. I w końcu udaje się i nasza drużyna jest na liście trzecich rybnickich zawodów 2021 roku.

Zbiornik w Rybniku III Zawody Mikado

Jak przygotować się do zawodów wędkarskich na nieznanym akwenie?

Przygotowania do zawodów szczególnie na tak nieznanej wodzie to zawsze super sprawa. Rozpoznanie batymetrii jeziora, niekończące się rozmowy telefoniczne z kolegami którzy już wcześniej łowili na zbiorniku to tylko niektóre ich etapy. Wędki, kołowrotki, linki i przynęty to kolejne elementy układanki.

Przebieg III Pucharu Mikado

W końcu dzień zawodów. Nocna podróż i o 5 rano jesteśmy w miejscu zbiórki. Na starcie melduje się wielu świetnych wędkarzy między innymi tegoroczny indywidualny Mistrz Polski, zdobywcy Teamowego Grand Prix Polski i wielu innych czołowych spinningistów. Tym razem nasz cel jest nieco inny niż zazwyczaj. Zdajemy sobie sprawę, że ciężko będzie nam nawiązać walkę ze stałymi bywalcami Rybnika, nie znamy zbiornika, zachowania ryb. Za cel stawiamy sobie złowienie chociaż jednej ale za to dużej ryby. Po szybkim wodowaniu łodzi w końcu jest sygnał startu. Wszyscy ruszają na wyścigi do wcześniej wytypowanych miejscówek. My też znajdujemy ciekawie wyglądające miejsce i stajemy na końcówce najeżonego karczami spadu. Są ryby widać je na echosondzie teraz tylko je złowić.

Pierwsze brania i ryby.

Godzina mija na walce z zaczepami, są brania ale bardzo delikatne i trudne do zacięcia. Wprawdzie kolega z teamu łowi dwa sandacze ale nieco brakuje im do ustalonego wymiaru ochronnego. Po godzinie podejmujemy decyzję o zmianie miejsca, pogarsza się też pogoda wprawdzie nie pada ale wiatr nas nie oszczędza. Wpasowujemy się między inne łodzie i próbujemy szczęścia na głębokim 9 metrowym blacie. Chyba w drugim lub trzecim rzucie mocny strzał i jest ładna ryba. Jednak kilka sekund później linka pęka na łączeniu z fluorocarbonem. No cóż pech to pech. Doławiamy kilka króciaków ale nasz stan posiadania to dalej zero. Szukamy aktywnych ryb jednak nie jest łatwo, a wiatr to już 10m/s czyli naprawdę wieje jak cholera.

Zmiana taktyki i w końcu sukces!

Podejmujemy decyzję o powrocie w miejsce gdzie zaczynaliśmy łowienie ale będziemy chcieli zmienić kąt podania przynęt. Miejsce to jest nieco osłonięte od wiatru będzie łatwiej. Łowimy więc na powrót na spadzie najeżonym karczami. Przy pierwszym ustawieniu i przy prowadzeniu wabików z góry stoku do dołu jakieś pojedyncze delikatne dotknięcia przynęty, oberwany ogonek, krótki sandacz. Przestawiamy się odwrotnie, teraz rzucamy na głęboką wodę i ciągniemy po spadzie do góry.

Biorę do ręki mój kij do zadań specjalnych ze stajni Fenwicka z moim ulubionym kołowrotkiem Savage Gear SG8Ta maślana praca. Niewiarygodnie precyzyjny nawój linki. I niewielka waga. To tylko niektóre z zalet jego konstrukcji. Do tego finezyjne linka 0.04. W ostatecznym rozrachunku rezygnuję z przyponu i do linki bezpośrednio wiąże agrafkę do której zaczepiam 5 gr główkę i zakładam 3 calowego Keitecha Easy Shiner.

Rybnicki sandacz

Taki trochę mało sandaczowy zestaw ale przecież nie chcą brać, to trzeba kombinować. Może trzeci rzut i czuję delikatne dotknięcie. Zacinam i jest piękna ryba. Trzepie łbem, mocno wali ogonem o linkę, nie daje się podnieść z dna. Tak trochę pod nosem pytam sam siebie. Czyżby sumik? Za plecami słyszę głos kolegi - sandacz, na pewno duży sandacz trzepie łbem. Po dłuższej chwili udaje się trochę zapanować nad rybą i podholować bliżej łódki. Lekko odkręcam hamulec ryba na pewno mocno odbije jak tylko zobaczy łódź. I tak się dzieję ułamek sekundy później jest na powrót przy dnie. Ale to już ostatnie zrywy. Po krótkiej chwili jest już przy powierzchni. Naszym oczom ukazuje się piękny sandacz. Szybkie naprowadzenie i ryba bezpiecznie ląduje w podbieraku. Piękny, gruby, czarny jak smoła zed cieszy nasze oczy. Kilka pamiątkowych zdjęć, szybki pomiar i ryba odpływa z powrotem do swojego domu.

Niestety do końca zawodów już nic nie doławiamy ale nasz podstawowy cel został . Udało nam się nieco poznać charakter zbiornika i złowić jedną dużą rybę. W końcowym rozrachunku zajmujemy 22 miejsce na 60 teamów. Wprawdzie nie jest to czołowa lokata ale dobrze rokuje na przyszłość i przy kolejnej wizycie na Rybniku na pewno będzie lepiej. A co do rybnickich sandaczy to jeszcze długo będą śnić mi się po nocach.

Niech się łowi!
Piotr Boruch

Cykl artykułów:
Z wędkarskiego notatnika

Polecane

pixel