Zimowe pstrągi na Dunajcu [RELACJA]

2022-03-02
Zimowe pstrągi na Dunajcu [RELACJA]

Bieg i specyfika Dunajca

Dunajec to dla mnie szczególna rzeka. Od swoich źródeł aż do Nowego Sącza ma charakter górski. Zaczyna bieg w Dolinie Chochołowskiej, skąd wypływa jako Czarny Dunajec. Kolejno płynie przez Kotlinę Nowotarską, gdzie łączy swoje wody z Białym Dunajcem, a dalej przez Łopuszną, Harklową i Dębno, poniżej którego rozlewa się w Jezioro Czorsztyńskie. Wody Dunajca w miejscowości Niedzica spiętrza zapora ziemna, tworząc jedno z najbardziej urokliwych jezior w Polsce. Poniżej zbiornika wyrównawczego w Sromowcach Wyżnych rzeka wyznacza granicę między Polską a Słowacją. Dalej mamy mekkę wędkarzy łowiących głowacice i coroczne miejsce spotkań kolegów z Krakowskiego Klubu Głowatka, czyli hotel Nad Przełomem. Następnie rzeka wpływa do Pienińskiego Parku Narodowego. Wreszcie: jedna z najpiękniejszych atrakcji turystycznych znana na całą Europę, czyli Przełom Dunajca. Wraz z flisakami spływamy tratwą do Szczawnicy.

Dunajec, obok Sanu i Popradu, jest jedną z największych rzek podgórskich Polski. Mógłbym bez końca opisywać bieg rzeki oraz kolejne miejscowości, przez które przepływa, ale najpewniej większość z Was chce się po prostu dowiedzieć, co możemy tutaj złowić.

 

Gatunki ryb i początek sezonu w Dunajcu

Dunajec daje nam szansę na złowienie legendarnej głowacicy; występują w nim również pstrągi i lipienie. I choć budowa Zbiornika Czorsztyńskiego bez wątpienia wpłynęła na charakter rzeki oraz cały ekosystem, Dunajec nadal słynie ze swoich pięknych ryb. Co roku przyjeżdża tutaj wielu wędkarzy, którzy chcą spróbować sił w tej (wciąż jeszcze dzikiej) rzece. Osobiście uwielbiam łowić pstrągi, a te z Dunajca są szczególnie piękne. Kiedy rok kalendarzowy chyli się ku końcowi, od razu odliczam czas do pierwszego lutego. Właśnie wtedy zaczyna się sezon pstrągowy na rzekach zlewni górnej Wisły.

Styczeń zawsze ciągnie się niemiłosiernie. Wprawdzie wielu wędkarzy korzysta wówczas z uroków wędkowania na lodzie (o ile pozwalają na to warunki), ale ja wolę pobuszować w swoim sprzęcie, odkurzyć pstrągowe przynęty i poszukać nowości, które będę testował w nowym sezonie. To już tradycja, że w styczniu wpadam w wir wędkarskich zakupów. Nowe linki, żyłkifluorocarbon i kilka nowych przynęt… Szukam świętego Graala – przynęty, która jest (w moim mniemaniu) konieczna do odpowiedniego rozpoczęcia sezonu.

W tym roku miałem nie lada okazję rozpocząć sezon polowania na kropki właśnie w styczniu, a zatem prawie miesiąc wcześniej. Kwisa, bo o niej mowa, okazała się bardzo gościnna i obdarzyła mnie kilkoma pięknymi rybami. Ale to już inna historia

 

 

 

Wspomnienia z Dunajca. Nie ma drugiej takiej rzeki!

Mimo wszystko tradycją jest, że rozpoczynam sezon nad Dunajcem. Uwielbiam tę rzekę. Wędkuję w niej od wielu lat i to właśnie tu stawiałem swoje pierwsze wędkarskie kroki.
Na otwarcie sezonu zawsze wracam myślami do dawnych lat. Wspominam poznanych wędkarzy oraz wygrane i przegrane pojedynki z rybami. Stare Garminy, którymi łowiłem swoje pierwsze ryby. Teleskopy z DAM-a, które były szczytem ówczesnej techniki. Błystkę ABU Toby, czyli pogromcę dunajeckich pstrągów… Ale też wieczory w Sromowcach, gdzie w ciągu jednego dnia łowiłem nawet kilkadziesiąt kropków. Wreszcie: woblery „bańkowce”, które strugałem z lipowego drewna, malowałem, a na koniec oklejałem pyłem z potłuczonych bombek choinkowych. To była moja mała świąteczna tradycja – żadna z uszkodzonych baniek nie miała prawa się zmarnować i po prostu trafić do kosza. Zamiast tego po krótkiej wizycie w moździerzu dostawała nowe życie.

Z rozrzewnieniem wspominam, jak stawialiśmy pierwsze kroki w łowieniu twitchem, a było to ze trzydzieści lat temu. Nikt z nas nie wiedział wtedy jeszcze, jak będzie nazywać się ta metoda. Mam przed oczami autobusy PKS-u, kursujące średnio dwa razy na dzień – większość podróżujących stanowili właśnie pstrągarze. Lata mijają, siwych włosów przybywa, a wielu z moich kolegów już odeszło, by wędkować w raju, jednak Dunajec płynie dalej. I choć ludzie przychodzą i odchodzą, w bystrym nurcie rzeki pstrągi pływają jak dawniej.

Jednocześnie świat poszedł do przodu i z pewnymi problemami po prostu nie trzeba się dłużej zmagać. W sklepie mamy teraz ogromną różnorodność sprzętu. Każdy wędkarz znajdzie pasującą dla siebie wędkę, podobnie jest z kołowrotkiem. Można mieć pewien dylemat, czy wędkować plecionką, czy jednak żyłką, a w przynętach da się przebierać niemalże bez końca. Kompletną wiedzę na temat techniki łowienia, przynęt czy sprzętu da się pozyskać chociażby z internetu. Jedno jest przy tym pewne: nie poparta praktyką teoria nie może stanowić całości układanki. I chociaż młodszym wędkarzom może się wydawać, że wiedzą już bardzo dużo, ostatecznie wszystko zweryfikują ryby. A te, według starego powiedzenia, „książek nie czytają”. Być może obecnie bardziej trafne byłoby stwierdzenie „YouTube’a nie oglądają”, ale na to samo wychodzi.

Wróćmy do meritum. Łowienie w porze zimowej nie należy do najłatwiejszych. Jest wiele przeszkód: zimno, zgrabiałe ręce, marznące przelotki czy krótkie okresy żerowania. Mimo wszystko warto próbować. Każda chwila spędzona nad rzeką po pierwsze wzmacnia charakter wędkarza, a po wtóre – daje kolejne doświadczenia, bez których łowienie pięknych pstrągów nie byłoby możliwe. Pozwólcie, że podzielę się z Wami swoją wiedzą w tej dziedzinie.

 

Jak wybrać łowisko? Konkretne porady

Znalezienie miejsca żerowania ryb jest sprawą kluczową i rzadko wydarza się spontanicznie. Zimowe wędkowanie to raczej ciągłe poszukiwania – taka mała, wewnętrzna rozgrywka myśli („Gdzie warto? Dlaczego akurat tutaj?”). Niejednokrotnie takie poszukiwania rozpoczynają się na długo przed faktyczną wyprawą. Jeżeli nie wytypujemy odpowiednich obszarów, na nic nasze starania, magiczne wędki i przynęty. A zatem: jak się do tego zabrać, żeby nie stracić chęci do łowienia, za to zyskać pewność, że zrobiliśmy to dobrze?

Jedną z opcji jest metoda prób i błędów. Takie podejście przyniesie w końcu efekt, ale trzeba pamiętać, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na częste wyjazdy i długie przebywanie nad wodą. Innymi słowy, nie każdy poświęci na poszukiwania dziesiątki godzin. Oczywiście z roku na rok pojawiają się pewnego rodzaju pewniaki, ale przecież nikt rozsądny nie zdradza swoich miejscówek. Gdyby to zrobił, następnym razem musiałby się przebijać przez tłum wędkarzy, żeby w ogóle cokolwiek złowić.

 

 

Ze swojej strony zasygnalizuję kilka ważnych przesłanek, którymi warto się kierować, chcąc znaleźć coś ciekawego. Co prawda człowiekowi trudno wejść w skórę ryby, ale spróbujmy!

Pstrągi nie odzyskały jeszcze pełni sił po jesiennym tarle. Są wychudzone i dążą do wyrównania bilansu energetycznego. Nie znaczy to wcale, że zjedzą wszystko, co tylko stanie na ich drodze, ale nieco większe kąski na pewno będą się cieszyć powodzeniem. Dalej: woda jest zimna lub bardzo zimna, a przy tym nie jest żyzna. Mało w niej larw owadów, a to właśnie nimi najchętniej żywią się dunajeckie pstrągi. Na zimowiskach białoryb pozostaje w części zahibernowany, natomiast drobne rybki chowają się po starorzeczach lub po prostu stronią od nurtu.

Gdzie w takim razie szukać żerujących ryb? Na pewno nie w miejscach z wartko płynącą wodą. Możemy więc z czystym sumieniem odrzucić wszelkie bystrza, podobnie jak wlewy z szybkim nurtem. Lepiej kierować się tam, gdzie zgrupował się białoryb (świnki, brzany, klenie), czyli na szeroko pojęte zimowiska. Odnajdziemy tam także odpoczywające po tarle pstrągi. Do zimowych pewniaków należą: środkowe części płani i ich końcówki z wolno płynącą wodą, odnogi za wyspami z leniwym nurtem, ujścia strumieni, dołki pod filarami mostów oraz cienie prądowe za kamieniami. Podstawową zasadą jest więc niewielki nurt. Tak to już działa: w zimowym wędkarstwie pstrągowym wszystko wydarza się w zwolnionym tempie.

 

Zimowe pstrągi? Warto spróbować!

Moi drodzy, w tych paru zdaniach starałem się Wam przedstawić mój sposób na zimowe wędkowanie. Dunajec jest rzeką, którą znam od dziecka. I chociaż życie gna do przodu, a ja mam już nad wodę trochę dalej, niż przysłowiowy rzut kamieniem, co roku rozpoczynam swój sezon tak samo: tradycyjnym połowem pstrągów. Zawsze z niecierpliwością wypatruję, jak przywita mnie rzeka. Czy będą ryby? Czy będzie ciężko? Każdy rok przynosi inne doświadczenia, a ja niezmiennie, od lat, pierwszego lutego stawiam się nad wodą. Nawet, jeśli jest -17°C.

Nie jest to tylko moje święto. Nad wodą spotykam wielu wędkarzy, którzy tak jak ja witają się z rzeką. Niektórzy przyjeżdżają z daleka. Wcale nie po to, żeby nałowić się do bólu – raczej po to, żeby spotkać się z kolegami oraz wypić kuśtyczka za zdrowie i pamięć innych wędkarzy. Właściwe łowienie rozpoczyna się zwykle dopiero w kolejnym dniu. Pamiętajcie: kiedy złowicie już swojego pstrąga, zróbcie mu pamiątkową fotkę i koniecznie puśćcie go wolno!



O rzece Dunajec i wyprawie na zimowe pstrągi pisze dla SklepWędkarski Piotr Boruch.

pixel